1 thought on “PREZENTACJA IVECO DAILY 3.0 – 180 KM”
Mamy w firmie dwa Daily blaszaki, ostatnią i przedostatnią generację, i powiem tak – warto się dobrze zastanowić przed zakupem tego auta. To są ciężarówki zeskalowane w dół, na ramie, więc o ile dobrze znoszą przeładowanie, o tyle dwie kwestie:
– Daily 35 pomimo ramy to nie jest to samo co cięższe wersje – wersje cięższe mają większe elementy ramy z grubszej blachy, inne zawieszenie, inne hamulce (można sprawdzić w broszurach technicznych), mocne obciążanie blaszaka za tylną osią kończy się pękaniem ramy,
– ze względu na prosty i wytrzymały “ciężarowy” zawias to nie jest wygodny samochód, nawet z ładunkiem – bez fotela amortyzowanego ani rusz bo można stracić plomby w zębach.
Daily są dość odporne na zużycie, raczej nie zaskakują nagłymi problemami, potrzeba kilku lat i długiego przebiegu (albo rażącego niedbalstwa) żeby coś zaczęło się sypać na poważnie. O ile o samochód się jako tako dba, przynajmniej o te istotne rzeczy w rodzaju odpowiedniego stylu jazdy, wymian olejów (silnikowy dwukrotnie częściej niż w instrukcji!) to raczej niczym nie zaskoczy. Czy inne pokroju Sprintera albo Mastera też tak mają? Nie wiem, niestety nie miałem przyjemności.
W nowym Daily na pewno mogę polecić skrzynię automatyczną, to bardzo dobry, wytrzymały, nowoczesny model ZF z konwerterem momentu. To już nie to, co ten pieprznięty zautomatyzowany Agile w poprzednich wersjach. Warto również dlatego, że klasyczny automat to mniejsze naprężenia wału i całego układu napędowego, a tu kierowca z ciężką nogą potrafi naprawdę zawalić sprawę.
Zwracam też uwagę na chore umieszczenie akumulatora – pod fotelem kierowcy, pod podłogą, dostęp przez klapkę przy stopniu. Komu przeszkadzała bateria pod maską?
Mamy w firmie dwa Daily blaszaki, ostatnią i przedostatnią generację, i powiem tak – warto się dobrze zastanowić przed zakupem tego auta. To są ciężarówki zeskalowane w dół, na ramie, więc o ile dobrze znoszą przeładowanie, o tyle dwie kwestie:
– Daily 35 pomimo ramy to nie jest to samo co cięższe wersje – wersje cięższe mają większe elementy ramy z grubszej blachy, inne zawieszenie, inne hamulce (można sprawdzić w broszurach technicznych), mocne obciążanie blaszaka za tylną osią kończy się pękaniem ramy,
– ze względu na prosty i wytrzymały “ciężarowy” zawias to nie jest wygodny samochód, nawet z ładunkiem – bez fotela amortyzowanego ani rusz bo można stracić plomby w zębach.
Daily są dość odporne na zużycie, raczej nie zaskakują nagłymi problemami, potrzeba kilku lat i długiego przebiegu (albo rażącego niedbalstwa) żeby coś zaczęło się sypać na poważnie. O ile o samochód się jako tako dba, przynajmniej o te istotne rzeczy w rodzaju odpowiedniego stylu jazdy, wymian olejów (silnikowy dwukrotnie częściej niż w instrukcji!) to raczej niczym nie zaskoczy. Czy inne pokroju Sprintera albo Mastera też tak mają? Nie wiem, niestety nie miałem przyjemności.
W nowym Daily na pewno mogę polecić skrzynię automatyczną, to bardzo dobry, wytrzymały, nowoczesny model ZF z konwerterem momentu. To już nie to, co ten pieprznięty zautomatyzowany Agile w poprzednich wersjach. Warto również dlatego, że klasyczny automat to mniejsze naprężenia wału i całego układu napędowego, a tu kierowca z ciężką nogą potrafi naprawdę zawalić sprawę.
Zwracam też uwagę na chore umieszczenie akumulatora – pod fotelem kierowcy, pod podłogą, dostęp przez klapkę przy stopniu. Komu przeszkadzała bateria pod maską?